wtorek, 8 lutego 2011

Ukraińskie niespodzianki

Z nowym rokiem postanowiłem wrócić do (w miarę) regularnego pisania bloga. Oczywiście większość czasu poświęcam obowiązkom recenzenckim na do trzech dych, niemniej nie wszystkie pite wina się tam kwalifikują. Wypadają wina powyżej 30PLN i te nie do dostania w kraju. Obydwa opisywane dzisiaj trunki są właśnie z tej drugiej kategorii.

Obydwa wina pochodzą z krymskiej wytwórni Massandra. Wino pierwsze (białe, Stary Nektar) przyjechało do nas jako prezent od znajomych z Ukrainy. Wino drugie (czerwone) przywiozła żona ze swojego (nieco traumatycznego) pobytu na Ukrainie. Przyznaję, że przed ich spróbowaniem nie miałem najmniejszego pojęcia o historii Massandry, a do pomysłu próbowania win z Ukrainy miałem podejście nieco sceptyczne. Dlatego tym milsze było następujące po otwarciu butelek rozczarowanie.

Wino pierwsze, wzmacniany słodki Staryj Nektar. Obejrzałem, wino miało prześliczny miodowy, ciemny kolor. Powąchałem, do koloru dołączył się i zapach, skoncentrowany, słodko-miodowy. Spróbowałem i wbiłem zęby w stół. To wino było absolutną rewelacją, która spokojnie mogła konkurować z dobrym Porto, czy Tokajem. Idealne wino deserowe. Smak miodu (znowu), idealnie wyważone. Rewelacja!

Wino drugie, słodkie, czerwone (nie lubię słodkich win czerwonych) i znowu to samo. Może to wino nie było superklasą, jak Staryj Nektar, ale było bardzo, bardzo dobre. Kolor ciemny, lekko fioletowawy. Zapach czekoladowy. Smak słodki (dziwnym nie jest) z nutami czekolady. Nieco mniejsza rewelacja, ale ciągle warte swojej ceny (koło 20PLN).

Krótki research w sieci wyjaśnił mi przynajmniej część niespodzianki. Massandra została założona w 1894 roku i specjalizowała się w produkowaniu win słodkich wzmacnianych, takiego ukraińskiego porto i madery. W czasach ZSRR trafiły też do niej na przechowanie butelki z piwnic cara. Mamy więc tu butelki z winnicy o długiej historii, a przy odrobinie szczęścia pewnie i długiej przyszłości. W każdym razie trzymam kciuki!

1 komentarz:

  1. Ja dostałem wino no-name w plastikowej butelce prosto z Krymu. Było cudowne! Smak i zapach poziomek, sama słodycz!

    OdpowiedzUsuń