sobota, 30 października 2010

Krebs Grode Riesling 2009

Kolejny Riesling, tym razem zakupiony przy okazji na lotnisku w Monachium, produkt winnicy Krebs Grode. Wino nie zachwyca (zwłaszcza w porównaniu z Clemens Buschem), ale i nie przeraża. Zapach wątły, jakieś szczątkowe nuty owocowe, ale nic konkretnego. W smaku mocno kwasowe i bez tej specyficznej nuty owocowej słodyczy Rieslinga. Właśnie w smaku miałem pewien niedosyt, bo ani nie był to lekki owocowy Riesling, ani mocne, mineralne białe wino. Czegoś brakowało, żeby nadać mu mocny wyraz. W sumie lekkie rozczarowanie, zwłaszcza że etykieta obiecywała sporo, winogrona późno zbierane (oznaczenie Spätlese), butelka powstające bezpośrednio w winnicy (oznaczenie Gutsabfüllung).

Podsumowując: gorsze od Clemens Buscha, ale ciągle pijalne i to nawet z pewną przyjemnością. Skomponowało się dobrze z zapiekanką porową (Słodko-Słonej dziękuję za przepis) i chałwą.

środa, 13 października 2010

Clemensbusch Riesling 2009

Wino zostało zakupione przy okazji pobytu w Kolonii. Urzekła mnie prosta, nieprzeładowana etykieta, wyglądająca prawie na zaprojektowaną domowo, a potem wydrukowaną na drukarce atramentowej. Zwykle to znak, że wino powstało w mniejszej winnicy, która nie produkuje go w ilościach masowych. Oczywiście związane jest z tym duże ryzyko, można trafić na trunek naprawdę kiepski, ale zdarzają się też czasem prawdziwe wychuchane przez właścicieli perełki.

Riesling Clemens Buscha należy do perełek. To wino to Riesling prototypowy o bardzo wyraźnym smaku i równie wyraźnym aromacie. Zapach cytrusów, ananasy cytryny. Smak skoncentrowany lekko słodkawy z delikatnym kwaskiem. Wino, które spokojnie może walczyć z tańszymi pozycjami sławy Rieslinga Egona Mullera, i które warte jest spróbowania dla każdego, kto chciałby wiedzieć, jak prawdziwy Riesling smakować powinien. Cena 8,35€ za litrową (!) butelkę. How cool is that?

czwartek, 7 października 2010

Biały tydzień

To był dobry tydzień dla białego wina. Najpierw degustacja win od Szepsy'ego (recenzja wkrótce), a potem jeszcze Malvasia z winnicy El Grifo. No właśnie, M. wrócił z Kanarów bogatszy o dwie butelki wina: Rioja Reserva z Campo Viejo i wspomnianą już Malwazję. Rioja była naprawdę niezła, mocno taniczna, korzenna jak należy, zbalansowana. Może jednak fakt, że ostatnio piję głównie Tempranillo, sprawił, że winem wieczoru - dla mnie - było właśnie El Grifo.

"Gryf" to teoretycznie wino wytrawne, ale w smaku nie czuć tego zbyt mocno. Smak potężny, właśnie słodkawy z silnymi nutami owocowymi - gruszka, jabłka. Do tego równie zdecydowany zapach, przypominający słodkie racuchy lub też po prostu puder. To wino będzie pasować do każdego deseru albo też deser zastąpi. W Polsce do dostania za około 60PLN i - według mnie - jest warte tej ceny.

środa, 6 października 2010

Doluca - Turcja

Z zaległości do opisania ostał się DLC Shiraz tureckiej winnicy Doluca, który przyjechał z naszej ostatniej podróży do Turcji. Tu przypis, na miejscu przetestowaliśmy 3 odmiany Doluca z serii Villa Doluca Klasik. Wina, które kosztowały w przeliczeniu około 30PLN były naprawdę przyzwoite w relacji jakość/cena. Na tyle porządne, że postanowiliśmy wypróbować również wyższą półkę Doluci.

DLC Shiraz (cena koło 70PLN) nie rozczarował. Pierwszym zdziwieniem był zapach. Wino pachniało potem i skórą, aromat specyficzny, ale przyjemny, właściwy zwykle winom starszym. W smaku wino potężne, mocne garbniki, średnia kwasowość. Wino bardzo pikantne, podstawowe nuty to pieprz (!!), ciemne owoce (jeżyna). Shiraz idealny!

czwartek, 19 sierpnia 2010

Cviček czyli Kwasik

Słowenii ciąg dalszy. A zaczęło się tak, rok temu kupiłem w Lublanie kieliszek wina Cvicek. Wypicie go było doznaniem niezapomnianym, wino smakowało jak sok z buraków zmieszany z octem. Było na tyle intrygujące, że w tym roku również postanowiłem go spróbować. Cvicek serwowany w lublańskich barach smakował dokładnie tak samo jak przed rokiem, ekstremalna kwasowość, niezbyt ciemna barwa, smak buraków i botwinki. Jednym słowem - pycha! Jestem pewien, że to wino doskonale wspomaga procesy trawienne, a nawet więcej może pełnić rolę zastępnika kwasów żołądkowych (lub kwasu w akumulatorach).

Przywieziona i skonsumowana już w Polsce butelka Cvicka od Martincica (3,5€) niczego nowego do opisu tego gatunku wina nie wnosi. Znowu, mocno kwasowe, pachnące botwiną. Jedyna nowość to wyczuwalne na języku bąbelki gazu. Najprawdopodobniej wino było lane do butelek bardzo świeże i nie przestało jeszcze "pracować".

W Polsce Cvicek jest winem nie do dostania, a szkoda. W świecie tych wszystkich zuniformizowanych i wystandaryzowanych smaków Cabernet Sauvignion, Merlot i Chardonnay każdą odmianę witam z prawdziwą radością. Ach i na koniec jeszcze podsumowanie z angielskiej wikipedii: "byłoby niewłaściwym, aby produkować Cvicka mniej kwaśnego, tak by zyskał większą popularność". Właśnie tak.

piątek, 6 sierpnia 2010

Obrazki ze Słowenii

Problem ze słoweńskim winiarstem polega też na tym, że poszczególne winnice są zwykle dosyć małe. Powoduje to też niestety brak naprawdę masowej i zautomatyzowanej produkcji wina. Wina słoweńskie zatem nie będą należeć do najtańszych i nie ma tu co raczej co liczyć na wino choćby tylko pijalne w cenie do 3€*. Z drugiej strony można tu odnaleźć wina mocno niestandardowe, bardzo odmienne od zwykłej masowej produkcji.

W każdym razie dzień rozpoczęliśmy od taniego (4,39€) Chardonnay zrobionego przez Karola, Igora i Marijana Simcicow. Krótko - wino, które dużo obiecuje (bardzo aromatyczne, wyraźny zapach ananasa i gruszek), i którego smak niestety nie dorównuje zapachowi. Wyraźny smak alkoholu, lekko kwasowe, jakieś nuty jabłek - takie nijakie, tzn. pije się bez przykrości, ale też i bez specjalnej przyjemności.

Degustację kontynuowaliśmy w firmowym barze winnym Movia. Jako pierwsze poszło polecane w przewodniku Keevila Modri Pinot (Pinot Noir) z 2004. I tu absolutna rewelacja. W zapachu czuć nuty dymu i palonego drewna. To pasuje do wina dojrzewanego przez 4 lata w beczkach dębowych. Smak potężny, zawiesisty, mocne garbniki lekka kwasowość. W smaku czarna porzeczka, wiśnie. Niestety, radość z picia psuje nieco cena - 40 Euro za butelkę, która wynika prawdopodobnie z małej powierzchni winnicy. Pod uprawę Modrego Pinota Movia przeznacza tylko 1ha. Podsumowując, bardzo dobre wino, jedne z lepszych jakie piłem w ciągu ostatniego roku, ale cena zdecydowanie przeszacowana. Warte połowy ceny. Update: to samo wino na lotnisku w Lublanie kosztuje 96€.

Drugim winem był Riesling Joannesa. Zapach o średniej mocy, charakterystyczny dla Rieslinga - ananas, słodycze rachatułkum. Smak nieco gorszy, lekko kwaskowy, cytrynowy, ale z wyraźną nutą alkoholu. Nic ciekawego. Cena - 12 Euro za butelkę, znowu zdecydowanie przesadzona. Żona wyceniła na 4,2€, ja byłem bardziej łaskawy 5 €.

-----
* O tym, że jest to możliwe niech świadczy choćby Hiszpania słynąca z potężnej nadprodukcji winorośli. Hiszpańskie wina - kupowane na miejscu - charakteryzują się rewelacyjnym stosunkiem jakości/cena. Zupełnie przyzwoity produkt można kupić już właśnie za2-3€.